poniedziałek, 24 lutego 2014

Rozdział 3

Rozdział 3

Obudziłam się i przetarłam oczy. Odwróciłam głowę i wyjrzałam przez okno. Słońce sączyło się do pokoju delikatnym, porannym promieniem słońca. Przez chwilę napawałam się tym wspaniałym widokiem, po czym z wielką przyjemnością wyskoczyłam z łóżka i podbiegłam do okna, aby je otworzyć. Powietrze było przesycone słodkim zapachem lenistwa. Jak tu wspaniale - pomyślałam i uśmiech pojawił się na mojej twarzy. Postałam tak przez kilka minut i powędrowałam w stronę lustra, które wisiało obok komody. O matko, jak ja wyglądam - powiedziałam sama do siebie w myślach, ktore już zamartwiały się w co się dziś ubiorę. Z walizki, która stała w kącie pokoju, wyjęłam zwykłe spodenki dżinsowe, przewiewną, białą koszulkę na ramiączka z napisem: " stay sexy " i kosmetyczkę. Już miałam wyjść do łazienki, ale mój wzrok przyciągnął zegarek wiszący nad łóżkiem. Wskazywał godzinę 06:30 rano. Nie mogę iść teraz do toalety, bo jeszcze przez przypadek kogoś obudzę. Postanowiłam więc, że najpierw się uczeszę. Rozplotłam warkocza, w którym spałam i niechętnie spojrzałam na moje czoło przyozdobione bandażem. Opatrunek był czysty, więc moja rana nie krwawiła. To było jedyne pocieszenie. Nigdy nie przejmowałam się wyglądem tak bardzo, ale dziś jest inaczej, nie wiem czemu. Najbardziej bałam się blizny, która zostanie po wczorajszym zajściu. Może nie będzie aż tak źle - stwierdziłam, zbierając włosy w niedbałego koka i spięłąm go wsówkami. Nie chciałam robić sobie żadnego makijażu, przynajmniej nie dziś. Lubię siebie taką jaką jestem z wyjątkiem małego szczegółu, a mianowicie jestem łatwowierna, czasami nawet za bardzo. Po chwili namysłu postanowiłam jednak pójść wziąść prysznic. Chyba nikogo od razu nie obudzę - stwierdziłam i powędrowałam w stronę toalety. Ta jednak była zajęta. Czyli nie tylko ja już nie śpię - uspokoiłam się w myślach. Już miałam wrócić do siebie, gdy z łazienki wyszedł Ross, ubrany był tylko w spodenki , jego włosy były wilgotne po porannym prysznicu.

- cześć, jak się czujesz? - spytał Ross z uśmiechem.

- hej, dziś już jest o wiele lepiej, oprócz lekkiego bólu głowy czuję się jak nowo narodzona. - odparłam.

- W takim razie się cieszę. Tata za godzinę wróci z dyżuru i zmieni ci opatrunek. - dodał chłopak.

- Nie trzeba, z tym poradzę sobie sama. Czemu tak rano wstałeś? - zapytałam zaciekawiona.

- Postanowiłem się trochę odprężyć i mam zamiar iść pobiegać zanim mama przygotuje śniadanie. Może masz ochotę się przyłączyć? - Ross jest osobą towarzyską, od razu to zauważyłam, ale nie mam za bardzo ochoty na sport, w każdym razie nie w tej chwili.

- Dziękuję za propozycję, ale nie jestem przyzwyczajona do sportu o tak wczesnej godzinie - delikatnie odmówiłam.

- Okay, nie ma sprawy. Do zobaczenia później. - Odparł Ross i ruszył pewnym krokiem w stronę schodów, prowadzących na dół. Zanim jednak zniknął z pola mojego widzenia, odwrócił się do mnie i powiedział:

- Jeśli masz na coś ochotę, to idź nie krępój się. Cały dom stoi dla ciebie otworem. - I już go nie było. Nawet nie zdążyłam mu podziękować. Ta rodzina jest bardzo spontaniczna. Nie martwią się nieważnymi sprawami, tylko korzystają z życia w 100 procentach. Też bym chciała tak umieć - rozmarzyłam się i westchnęłam, po czym weszłam do łazienki.

****************************************************

Postanowiłam, że zrobię sobie małą kawę. Muszę się jakoś rozbudzić. Po cichutku zeszłam do kuchni, nastawiłam wodę i usiadłam na wygodnym krześle, czekając aż woda zacznie wrzeć. Teraz miałam chwilę, żeby przyjrzezć się temu pomieszczeniu. Ściany miały kolor delikatnej zieleni, na parapecie stały dwie doniczki, w których rosły piękne kwiaty, których wcześniej nie widziałam. Meble miały odcień jasno - brązowy, a żółte rolety w oknie idealnie dopełniały kuchnie. Jak tylko wrócę do Polski to pomaluje sobie ściany na taki sam kolor - zdecydowałam, po czym wstałam, żeby przyrządzić sobie kawę. Nie chciałam tak bezczynnie tu stać, więc korzystając z idealniej atmosfery pobiegłam do tymczasowo mojego pokoju, z walizki wyciągnęłam gruby, skurzany notes razem z długopisem i wróciłam do kuchni, aby napawać się stoickim spokojem i napisać piosenkę, której słowa wypłyneły ze mnie jak potok wypływający z rwącej rzeki. Zdecydowałam, że piosenka będzie po polsku, choć często piszę też w języku angielskim. Po prostu czuję, kiedy mam napisać coś po angielsku, a kiedy w moim ojczystym języku. Tak już ze mną jest odkąd pamiętam. Pisanie piosenki zajęło mi dosłownie chwilę. Teraz tylko wystarczy napisać do niej muzykę. Szkoda, że już nie mam gitary, ale musiałam ją sprzedać, żeby zdobyć pieniądze na ten wyjazd. Sprzedałam ją za 3 tysiące. Była bardzo droga, ponieważ rodzice kupili mi ją podczas podróży poślubnej w Nowym Yorku. Ale warto było. Może ktoś pożyczy mi gitarę na kilka chwil? - zastanawiałam się. Moje przemyślenia przerwały czyjeś kroki na schodach. Okazało się, że to Stormie.

- Witaj. Przepraszam, że tak długo spałam, ale myslałam, że jeszcze nie wstałaś. - przywitała mnie z uśmiechem.

- Nic nie szkodzi, Ross powiedział, że mogę sobie sama coś przyrządzić, a nie chciałam robić ci kłopotu, więc sama się obsłużyłam. - powiedziałam, tłumacząc się z kubka po kawie i pustej miseczce po płatkach stojących przede mną na stole.

- To naprawdę żaden kłopot, jesteś jeszcze głodna? - spytała Stormie.

- Nie, dziękuję. Zazwyczaj nie jesm śniadań. - usprawiedliłam się.

- Przepraszam, czy mogę o coś się spytać? -zaczęłam nieśmiało.

- Oczywiście.

- Czy byłaby możliwość, abym mogła pożyczyć na kilka chwil gitarę, przed chwilą napisałam piosenkę i mam świetną melodie w głowie. Nie chciałabym jej zapomnieć. - dokończyłam moją prośbę czekając na odpowiedź.

- Nie wiedziałem, że grasz na gitarze - do kuchni właśnie wchodził Riker. Usiadł obok mnie i czekał, aż odpowiem na jego zaczepkę. Stormie nic nie mówiła, nie chiała się wtrącać między naszą rozmowę.

- Gram od czterech lat. Zaczęłam dość późno, więc nie jest to perfekcyjne granie, ale staram się jak mogę, żeby się rozwijać. - odpowiedziałam Rikerowi.

- Jeśli chcesz, mogę ci pożyczyć gitarę, ale pod jednym warunkiem.

- Jakim? - Spytałam zaciekawiona.

- Musisz mi coś zagrać. - Tego się nie spodziewałam. Zawsze byłam osobom wstydliwą i nie występowałam dla publiczności, tylko dla siebie. Jednak odpowiedź, która wyrwała się z moich ust zdziwiła mnie.

- Dobrze, tylko pokaż mi tą gitarę.

- To choć ze mną. - powiedział Riker i poprowadził mnie do pokoju, który znajdował się na parteże. Weszliśmy do małego pokoju, w który stały dwie gitary, keyboard i łóżko, które ledwo było widać pod masą książek i płyt. Jak on tu śpi - zastanawałam się.

- Proszę - powiedział podając mi gitarę, o czym usiadł na fotelu przy keyboardzie. Jego mina mówiła sama za siebie. " Zagraj coś, bo zaraz zeżre mnie ciekawość. Wzięłam głęboki wdech i zaczęłam brzdąkać moją ulubioną piosenkę zespołu Aerosmith pod tytułem " I don't wanna miss a thing ". Nie chciałam śpiewać, więc słychać było tylko odgłosy gitary, które wypełniały ten pokój magiczną atmosferą. Już dochodziłam do refrenu, kiedy nagle usłyszałam jak głos Rikera dołącza się, wspaniale komponując z muzyką. Nawet nie zauważyłam kiedy sama zaczęłąm śpiewać. Magia muzyki unosiła się jeszcze przez kilka sekund, bo chwilę później do pokoju Rikera wpadła Rydel i zaczęła głośno klaskać.

- Maia, nie wiedziałam, że masz taki talent. Wasze głosy idealne ze sobą współgrają - oznajmiła, uśmiechając się szeroko.

- A teraz chodźcie na śniadanie, bo zaraz wszystko wystygnie. - dodała i wyszła, a ja i Riker powędrowaliśmy za nią uśmiechając się do siebie promiennie. Zastanawiałam się czy Rydel ma rację. Zawsze grałam i śpiewałam sama, ale kiedy spróbowałam śpiewać w duecie z przyjaciółką to nic z tego nie wychodziło. Teraz było zupełnie inaczej. Głos Rikera nadal rozbrzmiewa mi w uszach. To tak jakby zadziałała na nas jakaś magia, która połączyła nas w jedno. Może coś w tym jest - pomyślałam i uśmiechnęłam się do siebie mimowolnie.




1 komentarz:

  1. Rozdział świetny. Masz talent <3 Czekam na next!!
    Pozdrawiam
    ~~Julka~~
    Ps. Zapraszam do siebie http://r5-my-love-story.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń