czwartek, 27 lutego 2014

Rozdział 4

Dni mijały spokojnie, wesoło. Miałam okazję bliżej poznać rodzinę Lynchów, a oni mnie. Przyznam, że z początku czułam się niezręcznie mieszkając z nimi, ale teraz zrozumiałam, że z każdym dniem stajemy się sobie coraz bardziej bliżsi. Pomimo, że Rocky, Ross, Riker i Rydel są rodzeństwem, to bardzo się od siebie różnią. Zawsze sądziłam, że rodzeństwa są do siebie podobne. Jako jedynaczka nie miałam pojęcia jak bardzo się myliłam. Na przykład Riker jest pewny siebie, spontaniczny, wesoły, ale w ważnych i trudnych chwilach potrafi być opanowany. Ross jest bardzo wyluzowanym gościem, który uwielbia ryzyko i uwielbia się zdrowo odżywiać. Rydel, pomimo, że jest dziewczyną wśród tylu chłopaków w domu potrafi dać im nie źle w kość. To ona pilnuje braci i Ellingtona, żeby nie zrobili czegoś głupiego, choć sama też lubi dobrze się bawić. Ellington jest osobą bardzo radosną, ma świetne poczucie humoru, potrafi wszystkich pocieszyć, nie jest jednak błaznem, nie to miałam na myśli. Przyznam, że bardzo go polubiłam. A jeśli chodzi o Rocky'ego to nie wiem o nim zbyt wiele. Jest tajemniczy, opanowany, czasami zdarzy mi się  z nim porozmawiać, ale nie mówimy na poważne tematy. Chciałabym go lepiej poznać. Podobają mi się jego oczy, są pełne radości, szczerości i troski. Nie znaczy to, że się w nim zakochałam, co to to nie, przynajmniej tak mi się wydaje. Dwa dni po przyjeździe do rodziny Lynchów postanowiłam pojechać do Konsulatu i wyjaśnić sprawę kradzieży moich pieniędzy i dokumentów. Rydel zaproponowała, że pojedzie tam ze mną. Naprawdę nie chciałam tam jechać, bo tutaj jest mi tak dobrze, ale nie przyjechałam po to, aby zawiązywać nowe znajomości, tylko po to, by spełnić marzenie dotyczące mojej kariery.
- To co, idziemy? - spytała Rydel, która stała już przy drzwiach wyjściowych. Pogoda była wspaniała, słońce grzało bardzo mocno, na zewnątrz można się ugotować przez ten upał.
- Jasne, chce mieć to  z głowy, a poza tym czeka nas długa podróż. - odpowiedziałam, wzięłam torebkę, która wisiała na wieszaku przy drzwiach frontowych i razem z Rydel wyszłyśmy na zewnątrz. Upał był nie do wytrzymania. Wsiadłyśmy do Porshe, którym miałam okazję raz się przejechać.
- Myślałam, że to samochód Rocky'ego. - powiedziałam, kiedy wjeżdżałyśmy na ulicę.
- Nie tylko. Jak widzisz, dzielimy się prawie wszystkim, ten samochód jest wspólny, złożyliśmy się i kupiliśmy go rok temu, żeby sprawić sobie przyjemność. - odparła Rydel z uśmiechem na ustach. Ja jednak czegoś tu nie rozumiałam.
- Macie sporo pieniędzy, dlaczego więc kupiliście sobie tylko jedno auto na pięć osób? - drążyłam dalej. Rydel zaśmiała się i zaczęła:
- Przez większość czasu jesteśmy w drodze, więc samochód nie jest nam często potrzebny, a z resztą po co tracić pieniądze, skoro nam jest potrzebny tylko jeden wóz.
- Aha - odparłam nieco speszona. Nie sądziłam, że tak bogaci ludzi nie przejmują się pieniędzmi i bogactwem.
- Nie bądź taka speszona! Na pewno jesteś w szoku, że nie zachowujemy się jak gwiazdy i pieniądze nie są dla nas ważne. - Rydel wyczuła o czym myślałam, więc szybko zapewniła mnie, że jej nie uraziłam.
- Wybacz. Osądziłam was pozorami. Po prostu w domu nigdy nie było dużo pieniędzy, choć mój tata dużo podróżuje i myślałam, że kiedy ma się kasę, to kupuję się za nią co się chce. - odparłam skruszona.
- Dobra! Koniec tematu. Wszystko sobie wyjaśniłyśmy. - powiedziała Rydel, której głos był przepełniony uśmiechem i sympatią.
Jechałyśmy w ciszy przez kilka minut, ale naszło mnie pytanie, które nie wiem czemu było dla mnie ważne.
- Jak wy, Amerykanie, postrzegacie Polskę? - spytałam. Rydel zastanawiała się przez chwilę, po czym odparła:
-Polska jest krajem pięknym, ale wydaje mi się, że dość sztywnym, przepraszam, jeśli cię uraziłam. Tutaj z okazji świąt narodowych są festyny, zabawy, koncerty, a  w Polsce dni zadumy. Sądzę, że twój kraj powinien bardziej wyluzować. Przecież odzyskanie niepodległości jest dniem szczęśliwym.- Rydel miała dużo racji, często myślałam o Polsce w ten sam sposób, ale pomimo tego postanowiłam bronić mój kraj.
- W tym co mówisz jest trochę racji, ale musisz wiedzieć, że Polska to kraj bardzo poraniony. Trzy rozbiory Polski przez Rosję, Austrię i Prusy sprawiły, że Polski nie było na mapie przez 123 lata, co było straszne. Dopiero Napoleon odzyskał dla ans namiastkę człowieczeństwa. Potem przyszła pierwsza wojna światowa. Wielu Polaków zmarło, Polska była wtedy pod całkowitą władzą Rosji, nie mieliśmy nic, ale druga woja światowa sprawiła, że Polska zaczynała wątpić w to, czy odzyskamy kiedyś niepodległość. Niemcy zabili miliony Polaków, dzieci, kobiety, nastolatków, którzy mieli marzenia. Ludzie zostawali wyłapywani na ulicy i rozstrzeliwano ich bez powodu, ale Polacy nie chcieli się poddać. Ludzi  w Polsce, którzy urodzili się w latach ok. 1920 nazwano pokoleniem straconym, ponieważ większość ludzi umierała wtedy gdy była w naszym wieku. Po czymś takim bardzo ciężko jest się pozbierać. Wierz mi na słowo. - Kiedy skończyłam wykład Rydel nie odzywała się przez chwilę, chyba nad czymś myślała. Mam nadzieję, że nie przesadziłam z historią Polski.
- Nie wiedziałam, że było tak strasznie. Myślałam, że przesadzacie,  a tu okazało się, że to my powinniśmy dowiedzieć się wszystkiego dokładnie, zanim cokolwiek powiemy. - Rydel była w szoku, słyszałam to po jej głosie. Resztę drogi pokonałyśmy w milczeniu. Niestety w Konsulacie powiedziano nam, że na dokumenty muszę czekać miesiąc i przez ten czas nie mogę uczestniczyć w kursie dziennikarskim. O ironio! Muszę znaleźć pracę i mieszkanie. Nie mogę mieszkać u Lynchów.
- Nie martw się! - zaczęła dziarsko Rydel, kiedy dojeżdżałyśmy do Californii. - Mieszkaj u nas tyle ile tylko chcesz, nie musisz szukać pracy, ani się wyprowadzać. Dobrze wiesz, że nie pozwolimy ci na to. A Rocky w szczególności. - Czy ja dobrze usłyszałam?
- Rocky? Przecież my ze sobą za wiele nie rozmawiamy, choć bardzo go lubię. Zawsze wydawał mi się taki skryty, tajemniczy i nieśmiały. - odparłam z lekkim niepokojem w głosie.
- Nieważne - powiedziała Rydel, a na jej twarzy błąkał się tajemniczy uśmieszek.
- O co chodzi? - spytałam z natarczywością w głosie. Rydel spojrzała na mnie i po prostu powiedziała:
- Zobaczysz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz