czwartek, 27 lutego 2014

Muzyczny film, który podbija serce...

Mniej więcej dwa lata temu (lub trzy) miałam okazję obejrzeć film muzyczny pt. " Lemoniada Gada. Leciał on na kanale disney channel . Zanim skomentujecie to, że jest to kanał dla dzieci, przeczytajcie ten post. Sądzę, że fabuła filmu jest świetna, bo opowiada o przyjaźni, miłości, marzeniach i jednocześnie pokazuje jak w jednej sekundzie można stracić prawie wszystko. Dlaczego napisałam prawie? Ponieważ, kiedy główni bohaterzy tego filmu myśleli, że wszystko stracili  to bardzo się mylili. Nie stracili tego co w życiu jest najważniejsze, czyli siebie nawzajem. Marzenia i kasa są ważne, ale bez bliskich osób nie mają one żadnej wartości. ŻADNEJ. Wiem to na swoim przykładzie. Dlatego zawsze doceniajcie to co macie,  nawet jeśli sądzicie, że nie macie nic. Bo nigdy nie jesteśmy sami. " Staraj się mieć chociaż małą nadzieję, że ktoś tutaj będzie, kiedy Ciebie nie będzie ". Dla mnie muzyka jest wszystkim i kiedy mam doła, włączam sobie piosenki z Lemoniada gada i jest lepiej, bo wiem, że nie jestem sama. Spróbujcie pomyśleć o swoim życiu w ten sposób, a na pewno poczujecie się lepiej :)
Sorka, że przynudzam, ale coś mnie wzięło na głębsze przemyślenia :)
poniżej macie kilka piosenek, które sprawią, że poczujecie się lepiej :)
http://www.youtube.com/watch?v=hHm7SBV3bh8
http://www.youtube.com/watch?v=X-vNT-Mbax8
http://www.youtube.com/watch?v=Hu1gA-wfZf0

Rozdział 4

Dni mijały spokojnie, wesoło. Miałam okazję bliżej poznać rodzinę Lynchów, a oni mnie. Przyznam, że z początku czułam się niezręcznie mieszkając z nimi, ale teraz zrozumiałam, że z każdym dniem stajemy się sobie coraz bardziej bliżsi. Pomimo, że Rocky, Ross, Riker i Rydel są rodzeństwem, to bardzo się od siebie różnią. Zawsze sądziłam, że rodzeństwa są do siebie podobne. Jako jedynaczka nie miałam pojęcia jak bardzo się myliłam. Na przykład Riker jest pewny siebie, spontaniczny, wesoły, ale w ważnych i trudnych chwilach potrafi być opanowany. Ross jest bardzo wyluzowanym gościem, który uwielbia ryzyko i uwielbia się zdrowo odżywiać. Rydel, pomimo, że jest dziewczyną wśród tylu chłopaków w domu potrafi dać im nie źle w kość. To ona pilnuje braci i Ellingtona, żeby nie zrobili czegoś głupiego, choć sama też lubi dobrze się bawić. Ellington jest osobą bardzo radosną, ma świetne poczucie humoru, potrafi wszystkich pocieszyć, nie jest jednak błaznem, nie to miałam na myśli. Przyznam, że bardzo go polubiłam. A jeśli chodzi o Rocky'ego to nie wiem o nim zbyt wiele. Jest tajemniczy, opanowany, czasami zdarzy mi się  z nim porozmawiać, ale nie mówimy na poważne tematy. Chciałabym go lepiej poznać. Podobają mi się jego oczy, są pełne radości, szczerości i troski. Nie znaczy to, że się w nim zakochałam, co to to nie, przynajmniej tak mi się wydaje. Dwa dni po przyjeździe do rodziny Lynchów postanowiłam pojechać do Konsulatu i wyjaśnić sprawę kradzieży moich pieniędzy i dokumentów. Rydel zaproponowała, że pojedzie tam ze mną. Naprawdę nie chciałam tam jechać, bo tutaj jest mi tak dobrze, ale nie przyjechałam po to, aby zawiązywać nowe znajomości, tylko po to, by spełnić marzenie dotyczące mojej kariery.
- To co, idziemy? - spytała Rydel, która stała już przy drzwiach wyjściowych. Pogoda była wspaniała, słońce grzało bardzo mocno, na zewnątrz można się ugotować przez ten upał.
- Jasne, chce mieć to  z głowy, a poza tym czeka nas długa podróż. - odpowiedziałam, wzięłam torebkę, która wisiała na wieszaku przy drzwiach frontowych i razem z Rydel wyszłyśmy na zewnątrz. Upał był nie do wytrzymania. Wsiadłyśmy do Porshe, którym miałam okazję raz się przejechać.
- Myślałam, że to samochód Rocky'ego. - powiedziałam, kiedy wjeżdżałyśmy na ulicę.
- Nie tylko. Jak widzisz, dzielimy się prawie wszystkim, ten samochód jest wspólny, złożyliśmy się i kupiliśmy go rok temu, żeby sprawić sobie przyjemność. - odparła Rydel z uśmiechem na ustach. Ja jednak czegoś tu nie rozumiałam.
- Macie sporo pieniędzy, dlaczego więc kupiliście sobie tylko jedno auto na pięć osób? - drążyłam dalej. Rydel zaśmiała się i zaczęła:
- Przez większość czasu jesteśmy w drodze, więc samochód nie jest nam często potrzebny, a z resztą po co tracić pieniądze, skoro nam jest potrzebny tylko jeden wóz.
- Aha - odparłam nieco speszona. Nie sądziłam, że tak bogaci ludzi nie przejmują się pieniędzmi i bogactwem.
- Nie bądź taka speszona! Na pewno jesteś w szoku, że nie zachowujemy się jak gwiazdy i pieniądze nie są dla nas ważne. - Rydel wyczuła o czym myślałam, więc szybko zapewniła mnie, że jej nie uraziłam.
- Wybacz. Osądziłam was pozorami. Po prostu w domu nigdy nie było dużo pieniędzy, choć mój tata dużo podróżuje i myślałam, że kiedy ma się kasę, to kupuję się za nią co się chce. - odparłam skruszona.
- Dobra! Koniec tematu. Wszystko sobie wyjaśniłyśmy. - powiedziała Rydel, której głos był przepełniony uśmiechem i sympatią.
Jechałyśmy w ciszy przez kilka minut, ale naszło mnie pytanie, które nie wiem czemu było dla mnie ważne.
- Jak wy, Amerykanie, postrzegacie Polskę? - spytałam. Rydel zastanawiała się przez chwilę, po czym odparła:
-Polska jest krajem pięknym, ale wydaje mi się, że dość sztywnym, przepraszam, jeśli cię uraziłam. Tutaj z okazji świąt narodowych są festyny, zabawy, koncerty, a  w Polsce dni zadumy. Sądzę, że twój kraj powinien bardziej wyluzować. Przecież odzyskanie niepodległości jest dniem szczęśliwym.- Rydel miała dużo racji, często myślałam o Polsce w ten sam sposób, ale pomimo tego postanowiłam bronić mój kraj.
- W tym co mówisz jest trochę racji, ale musisz wiedzieć, że Polska to kraj bardzo poraniony. Trzy rozbiory Polski przez Rosję, Austrię i Prusy sprawiły, że Polski nie było na mapie przez 123 lata, co było straszne. Dopiero Napoleon odzyskał dla ans namiastkę człowieczeństwa. Potem przyszła pierwsza wojna światowa. Wielu Polaków zmarło, Polska była wtedy pod całkowitą władzą Rosji, nie mieliśmy nic, ale druga woja światowa sprawiła, że Polska zaczynała wątpić w to, czy odzyskamy kiedyś niepodległość. Niemcy zabili miliony Polaków, dzieci, kobiety, nastolatków, którzy mieli marzenia. Ludzie zostawali wyłapywani na ulicy i rozstrzeliwano ich bez powodu, ale Polacy nie chcieli się poddać. Ludzi  w Polsce, którzy urodzili się w latach ok. 1920 nazwano pokoleniem straconym, ponieważ większość ludzi umierała wtedy gdy była w naszym wieku. Po czymś takim bardzo ciężko jest się pozbierać. Wierz mi na słowo. - Kiedy skończyłam wykład Rydel nie odzywała się przez chwilę, chyba nad czymś myślała. Mam nadzieję, że nie przesadziłam z historią Polski.
- Nie wiedziałam, że było tak strasznie. Myślałam, że przesadzacie,  a tu okazało się, że to my powinniśmy dowiedzieć się wszystkiego dokładnie, zanim cokolwiek powiemy. - Rydel była w szoku, słyszałam to po jej głosie. Resztę drogi pokonałyśmy w milczeniu. Niestety w Konsulacie powiedziano nam, że na dokumenty muszę czekać miesiąc i przez ten czas nie mogę uczestniczyć w kursie dziennikarskim. O ironio! Muszę znaleźć pracę i mieszkanie. Nie mogę mieszkać u Lynchów.
- Nie martw się! - zaczęła dziarsko Rydel, kiedy dojeżdżałyśmy do Californii. - Mieszkaj u nas tyle ile tylko chcesz, nie musisz szukać pracy, ani się wyprowadzać. Dobrze wiesz, że nie pozwolimy ci na to. A Rocky w szczególności. - Czy ja dobrze usłyszałam?
- Rocky? Przecież my ze sobą za wiele nie rozmawiamy, choć bardzo go lubię. Zawsze wydawał mi się taki skryty, tajemniczy i nieśmiały. - odparłam z lekkim niepokojem w głosie.
- Nieważne - powiedziała Rydel, a na jej twarzy błąkał się tajemniczy uśmieszek.
- O co chodzi? - spytałam z natarczywością w głosie. Rydel spojrzała na mnie i po prostu powiedziała:
- Zobaczysz.

wtorek, 25 lutego 2014

TRZEBA NAM BYŁO UMIERAĆ, BY POLSKA UMIAŁA ZNÓW ŻYĆ...

Kolejny rozdział opowieści o Mai i R5 dodam niebawem, ale teraz chciałabym przedstawić Wam coś co zmieniło całe moje życie. Oczywiście na lepsze. Poniżej przedstawiam Wam mój ostatni artykuł do gazetki szkolnej.


Lektury szkolne zazwyczaj kojarzą się nam z czymś nudnym i niepotrzebnym. Szczególnie

„uczulona" byłam na książki polskich autorów. Miałam wrażenie, że piszą utwory

na nieciekawe tematy. Po przeczytaniu książki Aleksandra Kamińskiego pt. „Kamienie

na szaniec” zmieniłam zdanie. Nie spodziewałam się, że lektura może tak mocno poruszyć.




My, nastolatki oceniamy lektury jako rzeczy zbyteczne. Jest takie powiedzenie :
 
 
„nie oceniaj książki po okładce ". Powinniśmy się do niego zastosować, bo są to wartościowe

słowa. W dzisiejszych czasach młodzi ludzie zazwyczaj nie zwracają uwagi na to,

co działo się w Polsce w czasach drugiej wojny światowej. Młodzież marudzi, że w szkole

jest za dużo nauki, nie chce im się rano wstawać, nie mają


ochoty na wstawać,
nie mają ochoty na wyjście na

świeże powietrze, co mnie osobiście bardzo przeraża.

Chciałabym przybliżyć Wam sylwetki bohaterów książki

pt. „Kamienie na szaniec", której akcja rozgrywa się w Warszawie




w bardzo strasznych czasach jakimi była druga wojna


światowa. Przedstawię wam losy trójki przyjaciół, które na

zawsze wryły się w karty historii pokoleń. Jan Bytnar „Rudy”,

Maciej Dawidowski „Alek”, Tadeusz Zawadzki „Zośka”, ich

krótkie, ale jakże piękne i bogate życiorysy zawsze będą

wskazywać mi drogę. Są to przykłady bohaterów, dzięki którym

możemy żyć w kraju, w którym każdy może mieć swoje

zdanie, możemy się kształcić w wybranym przez siebie kierunku

bez obawy, że ktoś nagle wejdzie do domu z bronią

w ręku i wywiezie nas do obozu koncentracyjnego albo na

przesłuchanie, które w tamtych czasach najczęściej kończyło

się śmiercią. Jan Bytnar był bardzo mądrym człowiekiem,

uprawiał sport, często zastanawiał się nad filozofią miłości

i życia. Bardzo dobrze gotował. Miłością jego życia była Maryna

Trzcińska nazywana Monią. „Ma ona wady, ma. Ale dla

mnie jest aniołem!” - śmiał się Rudy. 23 marca 1943 roku




został aresztowany przez Niemców, od razu zawieziono go na


przesłuchanie na aleję Szucha w Warszawie. Gestapo zaczęło

katować Jana. Niemcy chcieli, aby wydał swoich przyjaciół

i miejsca, w których były ukryte magazyny z bronią. Rudy




jednak nie wydał nikogo, znosił te wszystkie cierpienia, które


mu zadawano. Podczas przesłuchania nie myślał o sobie tylko

o tym, czy jego bliscy są bezpieczni. Jan Bytnar był (według




mnie nadal jest) bohaterem Szarych Szeregów. Został uwolniony


z rąk gestapo 26 marca 1943 r. w sławnej akcji pod Arsenałem

przez przyjaciół. Była to pierwsza akcja mająca na

celu uwolnienie człowieka z rąk Niemców w historii Szarych

Szeregów. Jednak radość przyjaciół i bliskich po uwolnieniu

Rudego była krótka. Jan Bytnar był bardzo wycieńczony.




Zmarł 30 marca. Miał tylko 22 lata. Maciej Aleksy Dawidowski


był ciągle uśmiechnięty, mówił szybko, przy byle okazji

wpadał w zachwyt, ale w chwilach ważnych panował nad sobą

i nad każdą sytuacją. Jego narzeczoną była Basia Sapińska,




młodsza o 4 lata od Alka. 26 marca został postrzelony
 
 
 
w brzuch w akcji pod Arsenałem. Rana była poważna i pomimo
natychmiastowej operacji stan Alka bardzo szybko się
pogarszał. Zmarł w wieku 23 lat, cztery dni po uwolnieniu Rudego.
Odeszli tego samego dnia...Po wojnie został złożony w jednej

mogile z Rudym. Alka odznaczono Krzyżem Virtuti




Militari. Tadeusz Zawadzki był skromnym człowiekiem.
 
 
Był urodzonym organizatorem i przywódcą. Zośka dawał

przykład kolegom z harcerstwa. Nauczył ich między innymi

służby, obowiązkowości, rzetelności, odwagi i koleżeństwa.

Nie przechwalał się, z natury wolał samotność, o której pisał

w pamiętniku: „Samotność, częsta towarzyszka wewnętrznej

siły człowieka. Przyciąga i zniewala otoczenie”.

Zośka zmarł, w wieku 23 lat, w akcji, której celem było

zdobycie posterunku żandarmerii w Sieczychach. Ta akcja




była całkowicie udana. „Tylko jeden człowiek z całego polskiego
 
 
oddziału przelał w tej bitwie krew: Zośka.” Tadeusz

został odznaczony Krzyżem Virtuti Militari i dwukrotnie

Krzyżem Walecznych. Ci wspaniali ludzie walczyli o wolną

Polskę, byli bohaterami Szarych Szeregów. Brali udział

w akcjach małego i dużego sabotażu. Pomimo wojny, bólu,

cierpienia Rudy, Zośka i Alek umieli się cieszyć każdą

chwilą życia, nawet jeśli miłość i szczęście przeplatały się

z bólem i tęsknotą... „Pisząc o Nich, chciałabym uniknąć

wzniosłych słów (choć nie umiem), bo przecież przy swojej

wielkości byli Oni tacy skromni i tacy zwyczajni ". Kiedy

czytałam " Kamienie... " bardzo zżyłam się z Alkiem, Zośką




i Rudym, poznałam wspaniałych ludzi, którzy pokazali mi
 
 
jak żyć. Pisząc ten artykuł chcę pokazać, że nasze problemy

są niczym w porównaniu z problemami ludzi żyjących

w czasie drugiej wojny światowej. Pamiętajmy o tych

wspaniałych ludziach, przekazujmy dalej historię młodych

chłopców, dzięki którym jesteśmy wolni. Dopóki będziemy

pamiętać, dopóty Oni będą istnieli. Narzekamy bez powodu,

a przecież żyjemy w tak pięknym kraju. Szkoda tylko,

że nie wszyscy umieją docenić to co zrobili dla nas tacy

ludzie jak Alek, Zośka i Rudy... "Kończy się w tym miejscu

opowieść, choć walka toczy się dalej (...) Walka trwa.

Trzeba przetrwać tę opowieść. Opowieść o wspaniałych

ideałach BRATERSTWA i SŁUŻBY, o ludziach, którzy

potrafią pięknie umierać i PIĘKNIE ŻYĆ.

CIEKAWOSTKI:
Warszawa, w czasie drugiej wojny światowej, była najbardziej okupowanym miastem w CAŁEJ Europie.

Ludzi, którzy urodzili się w ok. 1920 roku (lata życia Rudego, Źośki, Alka) uważa się za pokolenie stracone...

Jeśli kogoś zainteresowała historia o braterstwie, przyjaźni i służbie zapraszam, żebyście przeczytali książkę Aleksandra Kamińskiego pt. " Zośka i Parasol ". Ja sama doszłam do 200 strony i przestałam czytać, ale nie z powodu nudy czy lenistwa, to wszystko tak bardzo mnie poruszyło, że nie na chwilę obecną nie jestem w stanie czytać dalej. Do kin 7 marca, tego roku wchodzi adaptacja filmowa " Kamieni na szaniec ". Możecie go obejrzeć, bo ja na pewno to zrobię.
Pozdrawiam i dziękuję za uwagę. Mam nadzieję, że nie przynudzałam za bardzo.